Poprzednia strona Strona główna Następna strona


.:: HITMAN CODENAME 47 ::.


Recenzja gry Hitman Codename 47:

      Hitman, kryptonim 47, jest człowiekiem, który nie zna swojej przeszłości. Wie tylko, że czeka go zadanie, za które dostanie szmal. Co będzie potem, to nieważne. Najważniejsze jest wykonać wyrok, zlikwidować cel. Kiedy struna zaciska się na szyi ofiary, Tobiasz Rieper czuje się lepiej, znacznie lepiej. Cichy charkot umierającego brzmi w jego głowie jak „Alleluja” z oratorium „Mesjasz” Hćndla, chociaż… może zupełnie inaczej. Rieper często spogląda w wybałuszone, przerażone oczy swych ofiar. Zawsze się zastanawia, gdzie znikają ich dusze, gdy oczy zasuwa mgła śmierci…
      Obudziłem się w celi. Byłem sam. Jakiś głos kazał mi zamienić szpitalny uniform na garnitur. Potem był trening, długi trening. Manekina zabiłem na wiele sposbów. Podżynałem mu gardło, dusiłem, wbijałem noże w serce, wątrobę. W śmierdzącej uryną ciemnej uliczce spędziłem wiele godzin. Strzelałem... Strzelałem z wielu broni w plansze w kształcie ludzi. Najbardziej lubię te czerwone. Czerwony to mój ulubiony kolor. Kiedy zimny metal trafia do dłoni, oczy same szukają celu. Niekiedy trzeba poczekać. Tak, uczono mnie czekać. Ten głos... Nauczyli mnie wszystkiego... to znaczy: ZABIJAć.
      Idąc przez miasto spoglądałem na ludzi. Zwykłych ludzi. Jacyż oni obcy... Cieñ wessał mnie, gdy szedłem tuż przy ścianie kamieniczki. Teraz tylko wjechać na dach. Nie może być świadków. tego ciekawskiego, który długo krwawił z dziur w plecach, zaciągnłem do kanału. Spadł z głośnym pluskiem. teraz żrą go szczury. jego ubranie jest troche za ciasne. Neseser! Czas goni! Ręce same składają PSG-1. celownik optyczny. To co lubię... hm... chyba. Leżę na dachu patrząc w dół, na miasto. Na nich. Jestem wysoko, jestem sam. chociaż nie, mam przecierz PSG-1. Przytulam kolbę do policzka. Tak jak...? Nie pamiętam. jest cel! Limuzyna. Target w środku. nabój w komorze, palec na...
      Swoją drogą Hitman jest trochę podobny do Thiefa. Tam mieliśmy średniowiecznego złodzieja, który "pracował" w ciszy i skupieniu. Jego sprzymierzñcem była ciemność, działał sam, zabijał gdy musiał. 47 (to kryptonim Riepera) działa podobnie. Tu także najważniejsza jest precyzja i nerwy ze stali. Trudno się nie denerwować, gdy w kieszeni tyka bomba zegarowa, a wokół pełno podejżliwych ochroniarzy.
      Scenariusz poczatkowo nic nam o nim nie mówi. Po prostu poznajemy łysego faceta z kodem paskowym na potylicy. Klimacik uderza widza niczym fortepian zrzucony z 10 piętra lub niektóre, ciężkie filmy Johna Woo. Poczujesz się jak Leon Zawodowiec lub Nikita, chociaz nie spotkasz kogoś w rodzaju Matyldy. Rieper ma po prostu wykonać zadanie. Dokładnie - pięć misji (Pięć rejonów, a w tym 12 misji - dop. Undead). Oczywiście chodzi o to, aby kogoś wykoñczyć. Hitaman: Codename 47 nie jest jednak grą, w której biegasz z wywalonym jęzorem i pepeszą w łapie, krzycząc tratata! Aby zrealizować pięć głównych zadañ w grze, będziesz musiał ukoñczyć 27 misji w grze (znowu poprawka, 12... - dop. Undead). A to dokładne rozpoznanie terenu, zaplanowanie akcji w każdym szczególe i... gdy nadejdzie właściwa chwila, błyskawiczne zrealizowanie zadania i ucieczka. Oczywiście to teoria, bowiem w każdej chwiili może zaistnieć nieprzewidziana sytuacja, która zniszczy twój misternie ułożony plan. W takim przypadku zaczynasz od nowa. Tu nie ma sejwów, którymi możesz się ratować, gdy dostaniesz kulkę w oko. Gra jest przez to trudniejsza, ale przyjemność jaką daje ukoñczenie misji, wynagradza tę niedogodność.
      Anonimowość Riepera przydaje mu tajemniczości. Smutny facet w czarnym garniturze, który z zimną krwią usuwa przeciwników, to doskonały bohater. W trakcie gry po kawałeczku poznajemy kolejne elementy układanki. Wiedza jest jednak zgubna. W pewnym momęcie Rieper staje się nie wygodny i sam staje się celem. Walczy o odzyskanie przeszłości, przyszłości i własne życie. Okazuje się, że "47" jest eksperymentem, co oznacza... No nie, tego wam nie powiem :-). Swoją drogą gierka ma jedną wielką wadę. Koñczy się zdecydowanie za szybko. Przypuszczam, że wprawny gracz ukoñczy grę w przeciągu doby, góra dwóch!? Zadania są ciekawe i napewno trzeba trochę przy nich pogłówkować, ale ostatecznie nie zajmują tak dużo czasu. Gierka koñczy się, a gracz pozostaje z pewnym niedostytem. Być może tak miało być, każdy kto oglądał Leona Zawodowca, doskonale to zrozumie.
      Wspomniane zadania wymagają wyobraŸni. Sabotarz, zwiad, uwolnienie konkretnych osób, usunięcie świadków - to kilka podstawowych zadañ. Gra została tak skonstruowana, żeby cel można było osiągnąć na kilka sposobów (oczywiście nie zawsze). W pewnej misji musiałem zlikwidować negocjatora chiñskich triad. Spotkanie przedstawicieli gangów miało odbyć się w świątyni. Zanim bonzo pojawił się w okolicy przyjechało kilka aut z ochroniarzami. Dokładnie spenetrowali miejsce spotkania i zabezpieczyli teren, wystawiając strażników w newralgicznych punktach. Kiedy negocjator wreszcie się pojawił został błyskawicznie otoczony przez ochroniarzy. Sama świątynia oraz przyległy teren były w trakcie spotkania ciągle penetrowane przez ochronę. Wszystko zostało zaplanowane i zrealizowane jak w rzeczywistości. Hitman może zlikwidować cel chowając się na terenie świątyni, ale równie poza nią. Zabić negocjatora poza miejscem spotkania jest trudniej, ale Rieper ma z koleji większą szansę ucieczki. Wybór będzie nie łatwy, ale mnogość rozwiązañ przydaje grze realności. To zresztą jeden z wielu scenariuszy. Wszystkie są ciekawie i maksymalnie wciągające. Przemyślane i - co najważniejsze - logiczne. Oznacza to na przykład, ze jak wpadniesz do jakiejś uliczki, trzymając w ręku pistolca, to niemal od razu zdejmą cię stażnicy. Zwykli przechodnie również zauwarzają zagrożenie i będą przed tobą uciekać. Jeśli wykoñczysz jakiegoś kolesia na ulicy i zostawisz trupa na widoku, będziesz poszukiwany . Również jak ktoś przyłapię cię, kiedy ciągniesz zwłoki do jakiegoś ciemnego zaułka, przypadkowy przechodzieñ zaalarmuje swoim wrzaskiem całą ulicę. Ostrożność i dyskrecja to podstawowa umiejętność, którą trzeba zdobyć.
      Hitman też nie może zabrać ze sobą zbyt wiele broni, Nie da się wcisnąć pod marynarkę kałasznikowa czy shot guna, ale na pewno zmieści się tam nóż, garota czy berreta. Jeżeli zabawisz się w killera i zaczniesz wykañczać członków któregoś z liczniejszych gangów, po mieście od razu pójdzie fama, że jakiś łysy koleś w garniturze ma problem. Co ciekawe goście z innych band nic ci nie zrobią (w przeciwieñstwie do kumpli zabitych). Ten świat rządzi się swoimi bandyckimi prawami (obejrzyj film "bullet" z Mickeyem O'Rourke), co wyczytasz z każdej ściągniętej gniewem lub strachem twarzy, którą będziesz mijał na ulicy.
      Metoda siłowa w Hitmanie raczej się nie sprawdzi. Jeśli będziesz realizować cel zabijając wszystkich po drodze, zostaniesz wreszcie otoczony i zabity przez ochroniarzy, stróża prawa, żołnierzy, członków gangu (przy okazji, w grze nie ma policji jako takiej, to dość dziwne), broñ musi być zchowana, aż do rozpoczęcia akcji. Z kolej jak będziesz się za bardzo kręcił w miejscu akcji, napewno zostaniesz zauważony przez ochroniarzy i w razie jakiegokolwiek działania będziesz od razu poszukiwany. Można uniknąc złapania, udając zwykłego mieszkañca miasta lub wdziewając jakikolwiek inny strój, Oczywiście jego poprzedniego właściciela nalerzy zabić, a jego zwłoki ukryć. Grając w Hitmana musisz myśleć, zachowywać się i być płatnym mordercą. Tylko wtedy uda ci się ukoñczyć zadanie i przeżyć.
      Realizując zlecenia tajemniczych mocodawców, Rieper będzie podróżował po całym świecie. Znajdzie się w Chinatown amerykañskiego miasta, budapesztoñskim hotelu, dokach portowych, gdzieś w Holandi, a nawet w południowoamerykañskiej dżungli. Co ważne, lokacje są olbrzymie, nie są dogrywane w czasie misji, co zdarzyło się choćby w Half-Lifie. Pojawiły się za to średnio przyjemne efekty. Lokacje można oczywiście przemierzać wzdłuż i wszeż, ale oczywiście do pewnych granic. taką granicą moze być np.: powietrze. Może się zdażyć, że będziesz uciekał na pustej ulicy. Niestety nie uciekniesz bo Rieper wbije się nagle w niewidoczną przeszkodę, mimo że inni przechodnie przekraczją spokojnie tę przeŸroczystą barierę. Zaskoczenie trwa krótko, bo kula w kręgosłupie Hitmana przerywa jego zakłopotanie. Zamiast takich irytujących efektów można było użyć np: porządej bitmapowej sciany i znaku drogowego z symbolem ślepej uliczki.
      Aby zrealizować cel misji, potrzebny jest oczywiście specjalistyczny sprzęt. Hitman posługuje sie laptopem, który pozwala kontaktować się z mocodawcami, ale służy również do przyjmowania zapłaty za wykonane zlecenie i zakup broni. Do wyboru mamy całkiem pokażny arsenał, są to same popularne, istniejące w rzeczwistości modele. Nie znajdziecie tu jakiś wielkokalibrowych CKM-ów, czy wyrzutni rakiet (a Minigun? - dop. Undead). Hitman działa w inny sposób. Karabinek snajperski, czy pistolet z tłumikiem to jego ulubione zabawki, chociaż nie zabraknie też UZI, czy MP5. Ilość amunicji dla każego rodzju broni jest ograniczona (maks. 150 sztuk), więc nie da się walić seriami po ścieanach i ludziach. Hitman nosi także dodatkowy sprzęt. Może to być kamizelka kuloodporna, bomba oraz różne przedmioty, które znjdzie w trakcie misji. Warto dodać słówko o sprawności pukawek. Kiedy wybieramy broñ snajperską i przylepiamy oko do celownika. Podobnie jak w rzeczywistości, krzyż nie tkwi w miejscu, lecz porusza się (drgania ręki). Zakres ruchu zwiększa się wraz z powiekszeniem obrazu. Zalety pewnych rodzajów broni jak np: szeroki rozrzut shotguna, czy szybkostrzelność UZI, zostały oddane z wielką starannością. O takich rzeczach jak natychmiastowa śmierć przeciwnika przy postrzale w głowe, chyba nie musze juz wspominać.
      Dla potrzeb IO Interactive opracowano zupełnie nowy engine graficzny, dzieki czemu gra jest płynna i wygląda bardzo dobrze. Lokacje są świetne. W restauracji, w której musi zginąć Lee znajdują się nawet akwaria z rybami. Można je oczywiście zbić. Woda się wyleje, a ryby bedą sie szamotać na podłodze. Rozśmieszyło mnie tylko troche, gdy po półgodzinie znowu zawitałem to tego miejsca, a rybki nadal podskakiwały na dywanie. Zdarzyło sie też kilka razy, że przeciwnicy "gubili sie" w ścianie, czyli wpadali w tekstury, co wygląda bardzo nieciekawie. Postacie, których jest ponad 80, poruszają sie z prawdziwą gracją. Nie "ślizgają sie" po podłożu, lecz naprawdę chodzą, biegają, skradają sie, a przy tym nie wyglądają jak niedorobione Robocopy. Słówko należy się tez ich inteligencji, która rzadko zawodzi, szczególnie podoba mi sie, że agenci uwaznie się rozglądają (głowa porusza się niezależnie od korpusu, a nie cała postać). Gdy zauważą coś podejrzanego uważnie spoglądają w tę stronę. Jeżeli zdarzy się to akurat wówczas, gdy namierza sie wroga ze snajperki, efekt jest niesamowity (pamiętacie "Snajpera" z Banderasem i Stallon'em?).
      Hitman: Codename 47 to świetna gra akcji w konwekcji TPP. Dla wielu zaskoczeniem będzie pewnie, że w Hitmanie nie ma multiplayera. Cóż płatny zabójca działa sam, chociaz w akcji w stylu Dallas (śmierć JFK) multiplayer byłby znakomity. IO i Eidos nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa - już jest pretekst do kolejnych przygód Riepera.



Recenzja pochodzi z CD - Action.